Koronawirus nas już denerwuje. Wiemy, że on istnieje, nadal z nami jest, musimy się go obawiać, ale nie chcemy, żeby rządził naszym życiem i decydował o każdym naszym kroku.

Coraz więcej wykonywanych testów, niestety wątpliwej jakości, żadną miarą nie uchroni nas, ani naszych dzieci od chorób wirusowych. To tak, jak już kiedyś pisałam, że od większej ilości testów przedmiotowych, nie przybywa uczniom wiedzy. Wybitni wirusolodzy biją na alarm, że wirusy ciągle mutują, że może ich pojawić się więcej. Jak zatem skutecznie bronić się przed wirusem, skoro nasi „opiekunowie” w osobach będących u steru władzy (i nie ważne, czy tej władzy, czy poprzednich ekip rządzących) nie zadbali o edukację społeczeństwa w tym zakresie? Przecież profilaktyka jest bardzo ważna. Szkoda, że media głównego nurtu najwięcej czasu antenowego poświęcają na podawaniu negatywnych informacji i wpędzaniu nas w pandemię strachu, a tak mało edukują w zakresie profilaktyki. No tak, ale po co komu zdrowi ludzie, przecież na nich nikt nie zarobi. I tak się kręci ta machina kłamstwa i manipulacji.

Nie jestem ekspertem w dziedzinie zdrowia. Mogę mówić tylko o tym, co sama robię w tym zakresie.  Otóż po pierwsze: oczyszczam regularnie swój organizm z pasożytów, po drugie dbam o równowagę bakteryjną w jelitach, poprzez codzienne jedzenie kiszonek i picie zielonych koktajli na bazie zsiadłego mleka kupowanego bezpośrednio od rolnika. Badam poziom wit. D3 i w razie jej niskiego poziomu suplementuję ją. Piję olej z konopi. Jem surowe żółtka od „szczęśliwych” kur i swojskiej roboty masło. Dostarczam organizmowi magnez poprzez kąpiele z dodatkiem chlorku magnezu. Natomiast do walki z wirusami używam produktów pszczelich (propolis, pierzga, miód, jad pszczeli w postaci użądleń). Dużo się ruszam. Ponadto korzystam w razie potrzeby z ziół, maści na bazie gęsiego smalcu i nagietka lekarskiego. Przecież cały arsenał broni przeciwko wirusom dała nam natura. Czosnek, dzika róża, czarny bez, pokrzywa, jeżówka purpurowa, maliny, żeń-szeń, imbir, kurkuma to tylko niektóre z darów natury. Można je zażywać w postaci naparów bądź nalewek.

W tym miejscu pragnę polecić książkę Zbigniewa T. Nowaka „Apteka natury ma leki na wirusy”. Zawiera ona m.in. receptury na proste specyfiki naturalne przydatne w zwalczaniu wirusów, a wszystkie wskazówki oparte są na najnowszych badaniach naukowych. Piszę o tym, gdyż myślę, że taka jest potrzeba chwili i wyznaję zasadę: Rób tak, jakby wszystko zależało od ciebie i módl się tak, jakby wszystko zależało od Pana Boga. Wiem, że nie mam monopolu na mądrość – ot, takie moje rozważania w ten piękny zimowy dzień.

 

Pozdrawiam

Jadwiga Zapała
Autorka Bloga
Language Academy